Kiedy wszystko się już jakoś "ustabilizowało", znienawidzoną przeze mnie rzeczą stało się przekazywanie informacji reszcie rodziny. Nie, nie dlatego, że nie chciałam ich martwić, żeby nie płakali czy się denerwowali. Nie. Słysząc non stop "ojejku/ cholera/ kuźwa, myślałam/em, że tym razem obejdzie się bez spadków", "biedne dziecko, co ono musi przechodzić", "no nie! Kolejna narkoza?! … Czytaj dalej
Autor: roksanula
Spadło jak kometa z kosmosu
To nie jest tak, że przychodzi lekarz i mówi: "Państwa dziecko ma mięsaka Ewinga 4 stopnia z przerzutami do płuc. Tu jest plan leczenia." Nie. Najpierw mówią, że to "sprawa nowotworowa". Potem wysyłają na koniec świata po dokładną diagnozę. Siedzisz w poradni onkologicznej i z każdą minutą oczy zezują coraz bardziej. Idziesz z dzieciakiem na … Czytaj dalej Spadło jak kometa z kosmosu
Chcę, ale nie mogę…
Matko i córko. Od lat nosiłam się z zamiarem wylewania swoich najróżniejszych myśli w internetową próżnię. Próby podejmowałam kilka razy, ostatecznie więc jestem. Sfrustrowana i zniechęcona. ALE Ale mam w sobie tyle myśli, tyle rzeczy, które chcę przekazać onko rodzicom, a których sama szukałam na początku tej masakry życiowej. Nie znalazłam. Kiepsko szukałam, możliwe. Większość … Czytaj dalej Chcę, ale nie mogę…
