Wspominam OnkoPoczątki

 

Kiedy trafiło na mnie, szukałam najlepszej latarki, która pomoże mi przejść mroczny labirynt. Nie żadne chińskie gówno, które padnie po pierwszym zakręcie. Nie. Coś, co rozświetla wszystko naokoło, a Ty wędrujesz bez strachu. Koniecznie z wytrzymałymi bateriami!

Latarka natomiast nie istnieje. W każdym razie nie dla mnie. Być może Ty będziesz mieć więcej szczęścia, niż ja.

Bez wahania porównam sytuację do mitologicznego labiryntu. Niepokój ten sam- nigdy nie wiesz skąd wyskoczy minotaur, jak będzie wyglądał, ani czy przetrwasz. Tutaj jest tak samo. Pełno królików w kapeluszach i nigdy nie wiadomo który to ten, srający na śmierdząco.

Biopsja +/-

Plus / Minus odnosi się do krótkiego okresu czasu przed biopsją i jeszcze krótszego po biopsji.

Ten etap wydaje się najmniej realny. To coś jak abstrakcja Matrixa razy sześć tysięcy. Coś tak nierealnego, że czujesz psychiczne i fizyczne oderwanie od świata. W moim przypadku auto było statkiem kosmicznym, nie płaciłam za zakupy w sklepie.

Oczekując na diagnozę jeszcze masz nadzieję i czekasz, aż powiedzą „Pomyliliśmy się, won cieszyć się zdrowiem, wszystko ok”. Czekasz na to, jednocześnie wyobrażając sobie jak to będzie, kiedy jednak TO okaże się TYM.

Wypytujesz innych rodziców. Nie rób tego. A jeśli już jesteś na innym etapie, zapamiętaj – nie opowiadaj rodzicom nowicjuszom o swoich przejściach w szczegółach. Właściwie to lepiej powiedzieć „Wolę do tego nie wracać. Poza tym każdy przechodzi inaczej”. Nikt na początku nie musi znać wspólnych mianowników chemio i radioterapii, operacji, zabiegów, zakłuwania, rentgenów, srentgenów i spadków. Rodzice nowicjusze chcą wierzyć, że to wszystko, to jedna wielka pomyłka. I jeśli jesteś zwolennikiem najgorszej prawdy, niż najsłodszego gówna, to daj sobie powiedzieć – najsłodsze tiju tiju jest najodpowiedniejsze dla rodziców, którzy już siedzą obsrani jak krowy w oborze. Nie odbieraj im nadziei, że to wszystko spłynie. Nie na tym etapie. Bo nadzieja to ostatnie, co mają.

RakDiagnoza i plan leczenia

Prawdopodobnie czujesz się i wyglądasz jak Warszawa po Powstaniu. Znów dostajesz po pysku, kolejna bomba z hukiem eksplodowała w Twojej głowie. A jednak to prawda i spotkało właśnie Ciebie i Twoją rodzinę.

Hemoglobina, trombocyty, spadki, fagocytoza i inne hieroglificznie brzmiące terminy medyczne. Wiesz, że za dwa miesiące będziesz w stanie opisać pogodę w medycznym żargonie?

 

Turbulencje i ciąg dalszy

W tamtym czasie miałam wizję siebie w ciasnej pralce, wyglądam przed szklane drzwiczki i z całego serca się modlę, żeby nikt jej nie włączył.
Jedź tu, idź tam. Do kogo i po co? – tego nie wiedziałam. Nawet nie pytałam. Chodziłam z tymi kartkami do różnych ludzi, powtarzając jak papuga to, co usłyszałam. Chwilę mi zajęło ogarnięcie się w tym bałaganie i zrozumienie po co ja to wszystko robię. Na tamtą chwilę najważniejsze było tylko przetrwanie kolejnej godziny i kolejnego dnia. Każdego nowego poranka było łatwiej, aż w końcu „przyzwyczaiłam się”.
Przestałam się chować po kątach, przestałam łykać łzy, zaczęłam o siebie dbać.

Dalej było już tylko „lepiej”. My, ludzie, mamy niezwykłe zdolności adaptacyjne- przystosowujemy się do nowej sytuacji zaskakująco szybko. Jeszcze będziesz ćwiczyć z Chodakowską, zobaczysz. Będziesz się śmiać. Nie miej z tego powodu wyrzutów sumienia.

 

Dodaj komentarz