„Twój problem, to nie problem”

Ja to dopiero mam problem! Chore dziecko! Chemioterapia! To jest prawdziwy problem!

Z ocenianiem problemów spotykamy się całe życie.

Zawsze, kiedy z kimś rozmawiałam w trakcie chemioterapii swojego dziecka i słyszałam „No, ale ja to mam taki mały problem. Ty to dopiero masz problemy!”, odpowiadałam „Dla każdego jego problem jest największy”

Nie jest to też właściwe dlatego, że mówiąc tak, moi rozmówcy wprowadzali mnie w stan takiego właśnie myślenia- że mam duży problem i to jest betka w PORÓWNANIU z innymi. Zaczęłam porównywać swój przypadek z innymi sytuacjami i doszłam do wniosku, że właściwie nie mam najgorzej. Bo choć w czwartym stopniu zaawansowania choroby nowotworowej prognozy są dołujące, to jednak jest jakaś szansa na kompletne wyleczenie i w miarę normalne życie. A co mają powiedzieć rodzice dzieci nieuleczalnie chorych? Rodzice dzieci z autyzmem albo chorobami zanikowymi rdzenia kręgowego?
Jednak kiedy porównanie dotyczyło rodziców dzieci zdrowych, to ich problemy w kontekście np. edukacyjnym, mogły wydawać się błahe. Ale czy to znaczy, że takie dla nich były? No nie, kurcze!

Wkurza mnie takie bezsensowne porównywanie- dodawanie mi, a odejmowanie sobie. Jestem pewna, że to nie jest intencja „Popatrz jak ja mam fajnie, a Ty do dupy”, ale czy nie jest tak, że kiedy ciągle słyszysz, że Ty to masz duży problem, poważny-  nierozwiązywalny bym rzekła (!)- to zaczynasz wierzyć, że masz faktycznie tak ciężką sytuację bez wyjścia? Oczywiście, że tak jest!

Pogrążałam się więc w tym swoim PROBLEMIE i tej mojej SYTUACJI okropnej, i było mi z tym źle. Zazdrośnie patrzyłam na tych, co mają „małe” problemy (co ja jednak mogłam o tych ich małych problemach wiedzieć?), „lekkie” obowiązki (no kto z nich musiał siedzieć przy onkodziecku, no kto?!) i furę wolnego czasu (tylko ja przecież miałam TAAAAAKI PROBLEM i czas zajęty przez wizyty lekarskie, szpitalne i inne NAJPOWAŻNIEJSZE obowiązki).
I tak nagle mi przyszło do głowy – czy ja aby nie przesadzam? Mam co jeść, mam gdzie mieszkać, prócz tego jednego biedactwa wszyscy zdrowi, garbata nie jestem.
Zaczęłam dostrzegać te wszystkie piękne rzeczy naokoło. Było mi łatwiej! A jak! Łatwiej, bo przecież w TAKIEJ sytuacji nawet najmniejsza kropla deszczu była cudem z zasnutego ciemnymi chmurami nieba.

Zwróć uwagę, onkorodzicu, na swoje myśli. Obserwuj je. Czy Ty też myślisz najsmutniejszymi kategoriami? Czy Ty też odbierasz sobie prawo do cieszenia się z powodu sytuacji, która na Ciebie spadła?

Dodaj komentarz