OnkoMama I

Tu nie ma pocieszania. To żałoba za życia.

Matka pochowała swoje dziecko w głowie już setki razy.

Ty próbujesz sobie to wyobrazić, ale za chwilę myślisz „Nie. To się nie stanie”. I wracasz do swojego życia. Onkomatka nie ma takiej opcji wyboru. Ona żyje tym życiem, którego Ty nie umiesz sobie wyobrazić. Rozsypuje się każdego dnia. Nawet jak myśli, że już się wysypała, to dalej się sypie. Nie śpi, bo nie może, albo nie może się obudzić, bo chce to przespać. Nie je, bo boi się, że się porzyga, albo się obżera, bo chce się porzygać. Bodźce są wyłączone. Nie czujesz, nie kojarzysz, noc miesza się z dniem, herbata z kroplówką.

Tu są skrajności. Nie ma- zjem obiad, a nie zjem kolacji. Nie ma rutyny, schematu, przewidywalności. Codziennie zaczyna dzień i nie wie, co będzie za chwilę. Nic nie jest pewne, prócz tego, że walczy o życie z dzieckiem. O życie dziecka i o swoje życie także. 

To jest chyba ten stan, który mają samobójcy – że nie ma już życia, że już nic dobrego Cię nie spotka. Jest cierpienie, odchłań smutku, rozpaczy i żalu. I gdyby nie to dziecko, które ma wyzdrowieć, pewnie żadna z nas by tego nie przeżyła.

 

Dodaj komentarz