Epidemia i higiena – nowa rzeczywistość

Świat zwolnił i zwariował jednocześnie. Od kilku tygodni wszyscy namiętnie instruują społeczeństwo w jaki sposób myć ręce, unikać infekcji, doszkalają w sztuce dezynfekowania i zachowania bezpieczeństwa. Dla większości to takie nowe. Nagle stało się najważniejsze, najistotniejsze. Stało się wyznacznikiem przetrwania.

Zaskoczę Cię. Dla onkorodzin to żadna nowość. Od chwili pierwszej chemii, aż do wielu lat po zakończeniu leczenia, to jest dla nas norma. W którymś momencie to wchodzi w krew do takiego stopnia, że jest kompletnie zautomatyzowane – unikanie tłumów, koncertów, wydarzeń, skupisk ludzi w marketach, kinach… To jest już naturalne. Nie wspomnę o środku dezynfekującym, tudzież chusteczkach w torebce, do podręcznego użytku.

Jeszcze do niedawna, kiedy byłam bardzo przejęta i zajęta strachem przed wszelakimi infekcjami, słyszałam „Już nie panikuj, przecież nie możesz trzymać dziecka pod kloszem”. A ja tak bardzo się bałam, że to, co dla Ciebie oznacza kilka dni w łóżku z cieknącym nosem przed telewizorem, dla mojego dziecka skończy się w szpitalu- daj mi losie – bez sepsy. Dzisiaj zdrowi ludzie boją się mojego dziecka, bo „może zarażać”.

Od kilku dni siedzimy w domach, wszyscy razem, każdy osobno. Izolujemy się, bronimy przed nowym patogenem. Mówi się o zwalczaniu wirusa, o jego zatrzymywaniu. Nie zwalczymy go, nie zatrzymamy. Każdy z nas się nim zarazi na pewnym etapie- to nieuniknione. Na tą chwilę możemy tylko spowolnić rozprzestrzenianie się choroby, abyśmy wszyscy na „hurra” nie zachorowali.

Chciałabym wyjść z apelem do wszystkich, którzy to czytają – kiedy skończy się już cała propaganda strachu, pamiętajcie proszę, aby dalej chronić tych, którzy z jakiegoś powodu stracili sprawny układ odpornościowy. Nie zapominajcie zasłaniać nosa przy kichaniu, czy buzi przy kaszlu. Nie zapominajcie, że chodząc z grypą, możecie zarazić innych. Liczę na to, że – chociaż nie są to sprzyjające okoliczności dla nikogo- obecna sytuacja zostawi w nas empatię do drugiego człowieka, który może nie być takim szczęśliwcem jak Wy i nie poradzi sobie ze zwykłą infekcją.

Dodaj komentarz